Rozdział 2
Minęła niespokojna noc nastał poranek krwawą łuną oświetlający dzień obudziłem się wraz z szeregowcem usiedliśmy na naszych materacach porozmawialiśmy chwilę i usłyszeliśmy strzelaninę spojrzeliśmy przez mały lufcik zobaczyliśmy Niemców wyciągali z ciężarówki jakiś cywilów rozstrzelali ich pod tą samą ścianą co nas i warknęli do pozostałych rozstrzęsionych patrzących na to ludzi: Tak kończą ci co nie zgłosili że tu byli polscy żołnierze a my ich później i tak wyłapali pewnie ich wioska pochowała już gdzieś nieważne to każdy kto będzie kombinował i próbował z nami walczyć tak oto skończy ludzie milczeli napływała ich gorąca chęć odwetu wykorzystałem to po 2 miesiącach w lesie stał duży opuszczony budynek stary nieczynny szpital tam urządziłem kwatere lekarz w oddziale też się o dziwo znalazł było nas narazie 30 osób pluton 17 latek z którym przeżyłem został moim następcą zdobywaliśmy jedzenie z magazynów niemieckich i ludność cywilna cieszyliśmy się poparciem z ich strony wielu okaże się później że zginą rozstrzelani za pomaganie Żydom ale o tym potem. Broń zdobyliśmy na patrolach niemieckich od nich nauczyłem strzelać ludzi mundury polskie na lewo zdobyłem byliśmy ubrani jak wojsko polskie różniło nas tylko to że mieliśmy na prawych ramieniach opaskę biało-czerwoną szkopy niedługo się pewnie domyślą że mają przeciwnika ich niemieckiego porządku ale zanim się zorientują to trochę czasu minie jedliśmy popołudnie miejscowa kobieta ugotowała nam strawę i podała nam przez swoją córkę która była gońcem miała 23 lata prawie mój wiek rok byłem od niej starszy została naszą sanitariuszką pod opieką lekarza przeszła przeszkolenie w zakresie pierwszej pomocy zaprzysiągnęłem ją przybrała pseudonim Sawa ja przybrałem pseudonim Orzeł miejscowej konspiracji oddział podporządkowałem ale zaznaczyłem że wykonujemy akcję jako samodzielna jednostka ich dowódctwo ZWZ na ten okręg przyjęło to do wiadomości dawało nam wolną rękę w zasadzie ale czasami podrzucali nam akcję czy rozkazy sabotażowe likwidacyjne czy w późniejszym czasie dywersyjne życie w wiosce szło biednie Niemcy każdego podejrzanego o konspiracje czy rzeczywistego żołnierza podziemia czy cywila brali na gestapo jak się przyznawała był współpracownikiem jeśli odmawiał współpracy z miejscy był katowany do śmierci w pokoju przesłuchań lub rozstrzeliwany na ulicach wioski lub miasta które było o 2 km od wioski w której urzędowaliśmy niby nic ale po każdej takiej niewinnie spłyniętej krwi opór społeczeństwa trwał w większym oporze walki przeciw okupantowi i tym więcej nas jako oddział wspomagał chodźby tym że dostarczał nam informacji o szkopach dostarczali jedzenie lub informację od strażników polskich dostawaliśmy cynko nowych zbrodniach czy potajemnych mordach tak i w siedzibie gestapo jak i w więzieniu gestapo dodawali informacji o pracownikach aparatu terrroru gestapowcach i żołnierzach niemieckich pełniących fukcje w więzieniu co potem ułatwiało z biegiem czasu likwidacje takich zwyrodnialców.
Dodaj komentarz