Rozdział 1
W połowie kampanii wrześniowej było nas 6 żołnierzy ? Byliśmy w jednej z wiosek byliśmy w Armii Kraków oddział się rozpadł szkopy to wykorzystali złapali nas 6 i pod ścianą ustawili szepnałem do kolegi nie daj się zabić przyprowadzili miejscową ludność by obserwowała egzekucję ludzie przerażeni stali patrząc na nas współczuli przybici że tak traktują Niemcy żołnierzy którzy wioski bronić chcieli byliśmy ostatnim bastionem padły strzały z karabinów instynktownie upadliśmy ja z podkomendnym jednym nie trafili nas byliśmy pod ciałami zamordowanych kolegów nastała noc cywile przybici gromadzili się przy ciałach ale odeszli cóż mogli zrobić wyciągnałem siebie i kolegę spod trupów kolegów mały chłopiec to widział z okna nie byliśmy ranni przybici stratą kolegów ich śmiercią zginęli na służbie Rzeczypospolitej dziecko szepnęło do ojca : Tatuś 2 żyje może im pomóc? ojciec spojrzał na nas pomagałem wstać podkomendnemu miał 17 lat ja 24 lata w stopniu kaprala 17 latek w stopniu szeregowca tata do dziecka : Powiedz mamusi że 2 przeżyło by przygotowała pokój na strychu i jedzenie dała pobiegło dziecko a on wyszedł z domu my akurat zabieraliśmy swoje czapki z ziemi szkopy nie znalazły u nas broni krótkiej mieliśmy ją w butach bo baliśmy się że gdyby szkopy złapali wezmą nam całą broń i gdybyśmy przeżyli nie będziemy mieli czym się bronić podszedł do mnie stanął na baczność widząc mój pagon kaprala dodał: Panie kapralu jestem Mieczysław Sapiech mieszkam tu niedaleko z żoną i 8 letnim dzieckiem kazałem żonie przygotować w naszym domku lokum dla was zostańcie z nami póki nie będziecie na tyle silni by iść tam gdzie chcecie? żona też jedzenie naszykowała szkopy kiedyś zapłacą za tę straszną zbrodnie odwróciłem się w stronę zabitych kolegów pochowaliśmy ich najpierw na miejscowym cmentarzu poszliśmy do tego gospodarza ulokowano nas obu na strychu materace jakieś dali i koce koszarowe życie ale lepsze to niż nic. Zjedliśmy z naszymi gospodarzami z jego rodziną kolację przebraliśmy się dzięki tym ludziom na chwilę w cywilne ciuchy by nie wychylać się z tłumu cywilów nasz gospodarz zagadnął nas przy stole: Co panowie zamierzajądalej robić? mój 17 latek szeregowy podkomedny wypalił ku mojemu zdziwieniu : Będziemy walczyć dalej w podziemiu bo wojsko już nie istnieje przegraliśmy tą bitwę ale nie wojnę która dopiero się zaczyna spojrzał na mnie dodał: Tak panie dowódco? odparłem patrząc na niego: To dewiza nasza walczyć aż do zwycięstwa trzeba będzie się przyczaić i trochę pożyć jak zwykli ludzie a potem zwerbować ochotników to oddziału partyzanckiego i walczyć nadal Niemcy pewnie będą mordować za akcję zakładników lub cywilów jak ich nazywają ale rady nie ma biernym też nie można być gospodarz się uśmiechnął dodając: I tak powinien myśleć prawdziwy żołnierz i Polak ja mogę iść w wojsku nie byłem ale mogę się zaciągnąć bo też biernie patrzył nie będę mój dziadek zginął w wojnie polsko-bolszewickiej w szeregach wojska polskiego to ja będę teraz zajmował jego miejsce mogę iść z wami? spojrzałem na niego dodał: Broń karabiny znalazłem amunicję też w lesie zakopaną pod kupą liści i mchu chcę walczyć dodałem: Bez broni czy z bronią jasne może pan z nami iść a co na to żona? spojrzałem na jego żonę twarz w dłoniach ukryła i dodała cicho: Idź mężu Polska musi być wolna na tym skończyła się dyskusja i położyliśmy się wszyscy spać.
Dodaj komentarz